wtorek, 28 maja 2013

Wyprawa do Francji






Dziś zabierzemy Was na krótką wyprawę po Francji. Nie była to zwykła turystyczna wycieczka i chcielibyśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami. Naszym celem było poznanie jednego z regionów Francji, w którym znajdują się niezwykle prężnie działające gospodarstwa ekologiczne. Dzięki jednej z francuskich uczelni mogliśmy zobaczyć z bliska jak powstają produkty bio, nasycone naturą i słońcem.
I choć nasz pobyt tam był bardzo intensywny, nie było czasu na zakupy i zwiedzanie zabytków, to z pewnością był on bardzo ciekawy i na długo zapadnie w naszej pamięci.
 
Zacznijmy podróż:)

Gdzie byliśmy?

Odwiedziliśmy starożytną stolicę Andegawenii– Angers, miasto położone w zachodniej Francji, w dolinie Loary. Okolice tego regionu są bardzo dobrze rozwinięte rolniczo, a wiele gospodarstw preferuje produkcję ekologiczną.

Dzień 1:

Pobudka wczesnym rankiem, szybkie śniadanie i wyruszamy. Przed nami ciężki dzień, odwiedzimy aż cztery miejsca. Każde z nich jest jedyne w swoim rodzaju, w każdym zobaczymy coś innego i poznamy ludzi, dla których ekologia to nie tylko idea, ale również sposób na życie.

Pierwsza wizyta to La Ferme Du Parc. Jest to gospodarstwo trudniące się uprawą różnych owoców i warzyw, z których produkuje się przetwory. Co nas zaskakuje? Luz i radość panująca w tym miejscu. Nie ma pospiechu, nerwów, tak jak często bywa to w Polsce. To małe rodzinne gospodarstwo, nie znajdziemy tu oznak masowej produkcji. Wchodzimy do środka i widzimy przepiękną, młodą Francuzkę, nalewającą do słoików truskawkowe konfitury. Unoszący się zapach jest niesamowity. Wszystkie ich produkty wyglądają domowo i tak właśnie smakują. Właściciel opowiada nam historię tego miejsca, mówi z wielką pasją i uśmiechem, ujmuje nas jego radość i zadowolenie z tego co robi. Przechodzimy do maleńkiego sklepiku, który znajduje się na miejscu. Słoiczki, buteleczki– kolorowo i smacznie, tylko co wybrać? Po degustacjach, które nie ukrywamy były jedną z przyjemniejszych chwil decydujemy się na konfiturę rabarbarową i mirabelkową. Niestety ceny już nie są takie fajne, słoiczek to ponad 20 zł. Raz się żyje!








Ruszamy dalej. Następny przystanek to przetwórnia spożywcza zajmująca się produkcją syropów i likierów owocowych– GIFFARD. Zupełnie inne miejsce, niż to poprzednie. To prężna i duża firma, zatrudniająca ponad 50 osób. Bardzo ciekawa jest historia firmy, którą na początku wizyty wysłuchaliśmy z dużym zainteresowaniem. Firma powstała w XIX wieku, jej założycielem był właściciel małej apteki przy dużym hotelu- Pan E. Giffard.
Lato w 1886 roku było szczególnie upalne i dyrektor hotelu dwoił się i troił, aby ulżyć swoim gościom, którzy cierpieli od wysokiej temperatury. Niestety żadne znane środki nie przynosiły pożądanych efektów, dlatego też dyrektor hotelu zgłosił się właśnie do pobliskiego aptekarza z prośbą o pomoc. I tu właśnie Pan Giffard stworzył miksturę, która zrobiła furorę w miasteczku a niedługo potem była znana w całej Francji. Odfiltrował sok z mięty, który połączył z alkoholem, napój okazał się strzałem w dziesiątkę a strudzeni latem goście stali w kolejkach, aby móc spróbować tego niesamowitego specyfiku. Napój La Menthe Pastille był pierwszy produktem firmy i dzięki niemu zbudowała swoją markę. Dziś oferta firmy to setki przepysznych likierów i syropów. Mogliśmy podejrzeć proces produkcji i oczywiście spróbować tych wybornych produktów. Sklep prowadzony przy firmie jest imponujący, tysiące butelek, setki smaków, jakże inny od tych które widzieliśmy wcześniej. Tutaj wybór przy zakupach był niezwykle trudny. Ostatecznie decydujemy się na dwa syropy bezalkoholowe: arbuzowy i melonowy oraz przepyszne likiery: z czarnej porzeczki i karmelu.
 
 








Czas na następną wizytę. Po 30 minutach jazdy docieramy w miejsce niesamowite, w którym chciałoby się zostać na dłużej. To farma Cabri d'Anjou w Chemille, gdzie żyją szczęśliwe kozy. I to szczęście po nich widać, uwielbiają być głaskane, czego im nie szczędziliśmy. Radosne, zadowolone zwierzęta, które skubały nasze ubrania, w nadziei, że może uda im się zjeść guzik czy kawałek apaszki.
Na własne oczy przekonaliśmy się, że kozy są tam traktowane po królewsku, my akurat trafiliśmy na pochmurny i chłodny dzień, więc zwierzęta nie wyraziły ochoty na wyjście na zewnątrz, siedziały w ciepłym pomieszczeniu i to my dla nich byliśmy atrakcją:)
Na farmie tej mieszka prawie 500 kóz, z których mleka produkuje się przepyszne sery oznaczone prestiżowym znakiem jakości Agriculture biologique, co gwarantuje, że co najmniej 95% składników rolnych danego produktu jest pozyskiwanych z upraw ekologicznych.
Oczywiście pozwolono nam zobaczyć jak odbywa się produkcja takiego sera i spróbować tych pyszności. Zaskoczył nas smak świeżego mleka prosto od kozy, bardzo delikatne i smaczne.





Późne popołudnie, przed nami ostatnia wizyta. Tym razem zobaczymy farmę owiec i hodowlę szczęśliwych kur, które prowadzą wolny tryb życia;)– to L'agneau du Plessis Rondeau.
Obiekt wpisuje się w ogólnokrajowy program Les Marchés des Producteurs de Pays, który aktywuje przedsiębiorstwa zajmujące się sprzedażą bez pośredników i tylko lokalnych produktów.
Niestety tym razem owiec osobiście nie udało nam się poznać, były na wycieczce i skubały trawę. Natomiast udało nam się podejrzeć jak żyją szczęśliwe kurki i spróbować ich jaj. Co ciekawe całą, ogromną farmę, która liczy ok 70 hektarów prowadzi 5 osobowa rodzina, z niewielką pomocą sezonowych pracowników. Rozmawiając z nimi widać w tych ludziach pasję i zadowolenie z tego co robią.
 


Cieszy nas to, że takie miejsca istnieją i produkty pochodzące z tych farm mają swoich odbiorców. Mamy nadzieję, że u nas ekologiczne gospodarstwa będą rosły w siłę i będziemy mieli możliwość sięgać po ich wyroby. Ciekawostką jest, że francuski rząd zagwarantował producentom produktów bio nowy rynek zbytu. Od niedawna został wprowadzony przepis, że w każdej francuskiej szkole w jeden dzień w tygodniu dzieci muszą dostawać posiłek składający się tylko z produktów organicznych. To z pewnością pozwoli na rozwój wielu firm, ale co ważniejsze buduje świadomość ekologiczną już od najmłodszych lat.
Pierwszy dzień dobiegł końca. Czas na kolację i szybko do łóżek, bo następne dni nie wcale nie będą mniej intensywne.

Zdjęcia: BeeEco


3 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam relacje z kolejnych dni:-) Niesamowite i jak pięknie opisane. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za miłe słowa. Następna relacja już wkrótce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne kwiatuszki na ostanim zdjęciu!

    OdpowiedzUsuń