Zastanówmy się czy lepsza jest ilość czy jakość? Dla nas jakość, a dla Was? Szczególnie istotna jest ta jakość jeśli chodzi o modę. Bo po co mi kilka czarnych spódnic, jeśli mogę mieć jedną, ale za to dobrego gatunku, która spełnia moje oczekiwania. To właśnie „slow fashion” czyli idea kupowania ubrań w bardziej odpowiedzialny i świadomy sposób.
Dzisiejsze czasy, w których konsumpcjonizm jest już powszechnym zjawiskiem, „slow fashion” nie jest często praktykowane, niestety…
A przecież jeśli zastanowimy się nad nim dogłębniej to wynikają z niego same zalety, nie tylko dla nas konsumentów, ale również dla projektantów, producentów. Pamiętajmy, że do produkcji naszych ubrań na masową skalę często wykorzystywane są dzieci, pracownicy szyjący naszą odzież dostają niegodziwe wynagrodzenie, za które nie są w stanie utrzymać rodziny. A my kupując tysiące rzeczy, które zalegają w naszych szafach, przyczyniamy się do ich życia w biedzie i ubóstwie. Inną kwestią jest to, że rzeczy miernej jakości, z pewnością nie są ekologiczne, zawierają sztuczne barwniki i inne dodatki, które wpływają negatywnie na nasze zdrowie. Do Polski przypływają całe kontenery ubrań z Azji, które w ogóle nie powinny mieć kontaktu z człowiekiem. Są napromieniowane a ich ewentualny komfort użytkowania pozostawia wiele do życzenia. Czy naprawdę chcemy je nosić?!
„Slow fashion” pozwala producentom planować zamówienia, przewidywać liczbę rzeczywiście potrzebnych pracowników, którzy mogą otrzymać za swoją pracę godziwe wynagrodzenie. Popierając tę idee budujemy pozytywne relacje z firmami, które lubimy i cenimy. Oczywiście zapłacimy więcej, ale też więcej dostaniemy. Projektów ubrań być może będzie mniej, ale ich wartość będzie większa, jeśli my będziemy mniej konsumować. Kupujmy rzeczy, które nas inspirują, które chcielibyśmy zatrzymać na dłuższy czas. Kupujmy ubrania, z których możemy tworzyć rozmaite wariacje, takie które pasują do naszego stylu, do naszej garderoby. Czyli „slow fashion” to też postawienie na indywidualizm. Szukajmy, szperajmy, abyśmy byli niepowtarzalni, jedyni w swoim rodzaju, abyśmy wyróżniali się z tłumu a nie ślepo podążali za modą, która zmienia się w dynamicznym tempie.
Również propagowanie takiej idei przyczynia się do produkowania mniejszej ilości śmieci, z którymi nasza planeta coraz gorzej sobie radzi.
Reasumując, możemy założyć, że „slow fashion” to zrównoważona przyszłość dla przemysłu tekstylno– odzieżowego oraz szansa na prowadzenie biznesu z poszanowaniem praw człowieka, środowiska naturalnego i nas– konsumentów, którzy nie będą mieli w swoich szafach nic nie wartych bubli. A więc do dzieła!!! Powiedzmy stop nieprzemyślanym zakupom. Kupujmy mniej, ale z głową. Tym bardziej, że właśnie nadszedł czas przecen i wtedy właśnie ruszamy do sklepów na upolowanie okazji. Cena odgrywa główną rolę, nie ważne czy jest nam taka rzecz potrzebna czy nie, my ją po prostu kupujemy.
Stawiajmy na jakość, świadomość własnego stylu i oczywiście zdrowy rozsądek, o którym często przy zakupach zapominamy.
Dzisiejsze czasy, w których konsumpcjonizm jest już powszechnym zjawiskiem, „slow fashion” nie jest często praktykowane, niestety…
A przecież jeśli zastanowimy się nad nim dogłębniej to wynikają z niego same zalety, nie tylko dla nas konsumentów, ale również dla projektantów, producentów. Pamiętajmy, że do produkcji naszych ubrań na masową skalę często wykorzystywane są dzieci, pracownicy szyjący naszą odzież dostają niegodziwe wynagrodzenie, za które nie są w stanie utrzymać rodziny. A my kupując tysiące rzeczy, które zalegają w naszych szafach, przyczyniamy się do ich życia w biedzie i ubóstwie. Inną kwestią jest to, że rzeczy miernej jakości, z pewnością nie są ekologiczne, zawierają sztuczne barwniki i inne dodatki, które wpływają negatywnie na nasze zdrowie. Do Polski przypływają całe kontenery ubrań z Azji, które w ogóle nie powinny mieć kontaktu z człowiekiem. Są napromieniowane a ich ewentualny komfort użytkowania pozostawia wiele do życzenia. Czy naprawdę chcemy je nosić?!
„Slow fashion” pozwala producentom planować zamówienia, przewidywać liczbę rzeczywiście potrzebnych pracowników, którzy mogą otrzymać za swoją pracę godziwe wynagrodzenie. Popierając tę idee budujemy pozytywne relacje z firmami, które lubimy i cenimy. Oczywiście zapłacimy więcej, ale też więcej dostaniemy. Projektów ubrań być może będzie mniej, ale ich wartość będzie większa, jeśli my będziemy mniej konsumować. Kupujmy rzeczy, które nas inspirują, które chcielibyśmy zatrzymać na dłuższy czas. Kupujmy ubrania, z których możemy tworzyć rozmaite wariacje, takie które pasują do naszego stylu, do naszej garderoby. Czyli „slow fashion” to też postawienie na indywidualizm. Szukajmy, szperajmy, abyśmy byli niepowtarzalni, jedyni w swoim rodzaju, abyśmy wyróżniali się z tłumu a nie ślepo podążali za modą, która zmienia się w dynamicznym tempie.
Również propagowanie takiej idei przyczynia się do produkowania mniejszej ilości śmieci, z którymi nasza planeta coraz gorzej sobie radzi.
Reasumując, możemy założyć, że „slow fashion” to zrównoważona przyszłość dla przemysłu tekstylno– odzieżowego oraz szansa na prowadzenie biznesu z poszanowaniem praw człowieka, środowiska naturalnego i nas– konsumentów, którzy nie będą mieli w swoich szafach nic nie wartych bubli. A więc do dzieła!!! Powiedzmy stop nieprzemyślanym zakupom. Kupujmy mniej, ale z głową. Tym bardziej, że właśnie nadszedł czas przecen i wtedy właśnie ruszamy do sklepów na upolowanie okazji. Cena odgrywa główną rolę, nie ważne czy jest nam taka rzecz potrzebna czy nie, my ją po prostu kupujemy.
Stawiajmy na jakość, świadomość własnego stylu i oczywiście zdrowy rozsądek, o którym często przy zakupach zapominamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz