środa, 5 czerwca 2013

To już koniec :( Ostatni dzień naszej podróży.

To już ostatnia część naszych francuskich wspominek.

Dzień 3:

Ten dzień spędziliśmy bardzo pracowicie, odwiedziliśmy wiele niesamowitych miejsc i poznaliśmy ciekawych ludzi.

Rozpoczęliśmy od wizyty w miejscu, gdzie uprawiane są warzywa i owoce przez ludzi tzw. „wykluczonych społecznie”. Jest to inicjatywa francuskiego rządu, aby stworzyć miejsca pracy dla osób, które znajdują się w trudnej sytuacji, a więc takich, które opuściły zakłady karne, emigrantów czy niepełnosprawnych. Jest to kilku hektarowy ogród, w którym takie osoby znajdują zatrudnienie na dwa lata, aby mogły na nowo zacząć funkcjonować w społeczeństwie i zdobyć doświadczenie. Takich miejsc we Francji jest kilka, my odwiedziliśmy Jardin de Cocajne– Stowarzyszenie ''Ogród Obfitości Andegawenów''. Do upraw wykorzystywane są tylko tzw. metody nieinwazyjne i naturalne, a więc wszystkie produkty są w pełni ekologiczne. Główną ideą funkcjonowania tego miejsca jest zasada, że nic nie może się zmarnować. Wszystkie warzywa i owoce, które nie zostały sprzedane są przerabiane przez miejscowych rolników na przepyszne przetwory. Świeże produkty sprzedawane są dwa razy w tygodniu w bardzo niskich cenach, tak aby ludzie mniej zamożni mogli sobie na nie pozwolić. Co ciekawe, Stowarzyszenie ma na celu kultywowanie tradycji, czyli podejmuje starania, aby ponownie nobilitować zapomniane stare gatunki owoców i warzyw.
Dyrektor tego miejsca to człowiek nie tylko wielkiego serca, ale również pasjonat swojej pracy, dało się zauważyć, że wierzy w to co robi i stara się z wielkim zaangażowanie rozwijać tą inicjatywę.
Przy Stowarzyszeniu funkcjonuje też maleńki sklepik, w którym wypatrzyliśmy przepyszną konfiturę ze smażonych, zielonych pomidorów.




Naszym następnym celem była wizyta w Domaine de Bablu- czyli winiarni zajmującej się produkcją win organicznych. Obejrzeliśmy przepiękne winnice, mogliśmy również podejrzeć proces produkcji. Największe wrażenie zrobiła na nas piwnica, gdzie leżakują wina w oczekiwaniu na odpowiedni czas ich butelkowania. Oczywiście nie obyło się bez degustacji tych wyśmienitych wyrobów, która odbyła się w przygotowanej, specjalnie w tym celu kawiarence. Kosztowaliśmy smaków i słuchaliśmy bardzo ciekawych historii dotyczących różnych gatunków win.
 




Z żalem opuszczamy to miejsce, ale przed nami nie mniej ciekawa atrakcja. Tym razem obejrzymy gospodarstwo agroturystyczne- Chambres D'Hotels. Właściciele to starsi już ludzie, którzy przez kilka lat budowali to przepiękne miejsce. Zostało ono przerobione z obory, co dodatkowo budzi nasz podziw dla nich, bo wyobrażamy sobie, ile pracy musieli włożyć, aby uzyskać tak niesamowity efekt.




Na koniec odwiedzamy coś, co po polsku można nazwać targiem, we Francji jednak nazywa się to spotkanie "grupy producenckiej wyrobów naturalnych". W regionie, w którym byliśmy jest kilka takich grup, które w wyznaczonym czasie i miejscu sprzedają swoje certyfikowane produkty, które sami wytworzyli zachowując ekologiczne normy. Co ciekawe, nic nie można tam kupić, jeśli wcześniej nie zrobiło się zamówienia. Wytwórcy przywożą konkretną ilość danego produktu, który jest tam odbierany przez konsumentów. W związku z tym nie mieliśmy możliwości na zrobienie zakupów, czego bardzo żałowaliśmy.
 




I to już koniec naszych wizyt w miejscach, gdzie ekologia i naturalne produkty grały główną rolę.
To był nasz przedostatni dzień wrażeń, ten ostatni zostawiliśmy na coś zupełnie innego. I choć natury tam nie zobaczyliśmy:), to spędzony czas był pełen wrażeń. Pojechaliśmy bowiem tam, gdzie najlepsze kasztany są na Placu Pigalle.


Zdjęcia: BeeEco

2 komentarze:

  1. Cudowna wycieczka, bardzo zazdroszczę tylu wrażeń i pięknych widoków oraz smaków, nigdy nie byłam we Francji, ale muszę w końcu spełnić to marzenie i chociaż zobaczyć Paryż, o reszcie nawet nie śnię. Bardzo miło mnie nastroiły te posty. Ściskam:-)

    OdpowiedzUsuń